Skandal w skokach. Eisenbichler wskazuje “kreta”
— Praktycznie wszyscy oszukują. Praktycznie wszyscy oszukują, więc muszę się z tym pogodzić, inaczej nie miałbym szans. Powinno się podjąć działania już wcześniej. Teraz kontrolerzy są bezsilni, inaczej musieliby zdyskwalifikować połowę listy startowej — wypalił anonimowy skoczek w wywiadzie dla szwajcarskiego dziennika “Blick”. Te słowa nie przeszły bez echa, a szczególne emocje wywołały u Niemców. Markus Eisenbichler otwarcie wskazuje, kto jest “kretem”.
- Więcej ciekawych historii przeczytasz w serwisie PrzegladSportowy.Onet.pl. Sprawdź!
Oskarżenia anonimowego skoczka wbiły szpilę wielu osobom w środowisku skoków narciarskich, które non stop szukają przewag w nowinkach technologicznych. Jedną z kadr, która w ten sposób próbuje poprawiać wyniki na skoczniach, są Niemcy.
— Myślę, że to bardzo odważne stwierdzenie. To sport wyczynowy, w którym każdy stara się jechać do granic możliwości. Moim zdaniem kontrole są 100 razy lepsze niż w zeszłym sezonie. Ten skoczek powinien skoncentrować się na sporcie — skwitował Andreas Wellinger, cytowany przez portal Sport.de.
— To zawsze trudny temat. Taki kombinezon dopasowuje się do twojego ciała. Myślę, że kontrolerzy mają wytyczne, których się trzymają i nie powiedziałbym, by było to w jakikolwiek sposób nienormalne — ocenił Karl Geiger.
- Zobacz także: Sztab podjął jedyną słuszną decyzję w sprawie Stocha
Prawdziwą burzę wywołały jednak słowa Markusa Eisenbichlera. Jego zdaniem “kretem” może być któryś ze szwajcarskich skoczków. W Bad Mitterndrof startowali: Simon Ammann, Gregor Deschwanden, Kilian Peier i Dominik Peter.
— Kolega ze Szwajcarii, który to powiedział, powinien się skoncentrować na najważniejszym — podsumował.
Już w najbliższy weekend Puchar Świata przenosi się do Stanów Zjednoczonych, gdzie 11 i 12 lutego na skoczni w Lake Placid odbędą się kolejne konkursy.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco