Dariusz Wieczorek: Już cała Unia się z Polski śmieje
Wyborcy nie wybaczą nam, jeśli nie dogadamy się w sprawie paktu senackiego – mówi Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy.
Jaki będzie dalszy los KPO po odesłaniu przez prezydenta nowelizacji ustawy o SN do TK?
To już 642. dzień, w którym nie mamy środków z KPO. Tylko Zjednoczona Prawica odpowiada za to, że nie ma tych pieniędzy w Polsce. Pan prezydent miał w tym swój bardzo duży udział, bo podpisywał wszystkie nowelizacje polskiego prawa reformującego sądy. Dlatego dzisiaj dyskutujemy o tym, co będzie dalej z KPO i płacimy milion euro kary z naszych podatków. Pan prezydent umył od tego ręce, co sprawia, że europejskich środków po prostu nie będzie. Skierowanie tej sprawy do TK Julii Przyłębskiej całkowicie blokuje wejście w życie tej ustawy. TK de facto nie pracuje i będzie miał problem, żeby rozpatrzyć tę sprawę. Można różnie oceniać tę ustawę, ale przy tych problemach ekonomicznych kluczową sprawą dla Polski są środki z KPO. Jeżeli nie dostaniemy tych pieniędzy, to będziemy mieć bardzo poważny problem.
Czytaj więcej
Prezydent zaskakuje PiS decyzją o ustawie o SN
Czy opozycja ma plan naprawczy odnośnie do TK?
Opozycja nie naprawi w tej kadencji polskiego sądownictwa i nie przywróci praworządności. Siły demokratyczne muszą mieć większość, żeby wprowadzić takie zmiany. Partie opozycyjne współpracują w tym zakresie i nie jest tajemnicą, że taki plan naprawy już jest. Lewica powołała zespół, który zajmuje się kwestią przywrócenia praworządności w Polsce i rozliczenia wszystkich błędów koalicji rządzącej. Kluczowe jest to, co dalej zrobi TK. Dzisiaj musimy zastanawiać się nad tym, czy pani Julia Przyłębska nadal jest prezesem TK, czy już nie. I taka instytucja ma rozstrzygać o tym, czy Polska dostanie blisko 200 miliardów złotych z KPO. Znowu mam wrażenie, że w UE się z nas śmieją i pukają w głowę, gdy widzą, co robimy.
Dlaczego pan prezydent podjął taką decyzję? Politycy PiS-u są całkowicie zaskoczeni.
W PiS jest teraz wielka nerwowość, bo nikt się tego nie spodziewał. To najlepiej świadczy o tym, że z prezydentem nikt nie rozmawiał o tej sprawie. Potraktowano jako oczywistą oczywistość, że podpisze on każdą ustawę – okazało się, że nie podpisze. Myślę, że wynika to z wewnętrznego konfliktu, który jest w Zjednoczonej Prawicy. Jest to również walka pomiędzy obozem prezydenckim a partią rządzącą.
Co dalej z paktem senackim?
Mam nadzieję, że drobne zawirowania, z którymi mieliśmy do czynienia, zostaną zażegnane. Prawda jest taka, że wyborcy nam nie wybaczą, jeżeli nie będziemy ze sobą współpracować. Musimy przedstawiać konkretne propozycje, w których wskażemy, jak chcemy naprawić błędy, których dokonała Zjednoczona Prawica. Pakt senacki powinien być pierwszym krokiem, który pokazałby zjednoczenie opozycji. Mam nadzieję, że w tym tygodniu podpiszemy porozumienie w tej sprawie.
Czy do końca lutego możemy spodziewać się formalnego podpisania paktu senackiego?
Mam taką nadzieję, ale wymaga to oczywiście zgody wszystkich stron. Chcemy, by każde ugrupowanie wiedziało, że jest to bardzo ważne zobowiązanie, w związku z czym będzie to wymagało zgody organów statutowych każdej partii. Projekt tego porozumienia mamy już gotowy, a teraz pracujemy nad szczegółami.
Czy do paktu senackiego dołączy stowarzyszenie Tak! Dla Polski?
Założenie było takie, że pakt senacki podpisują partie polityczne. Uwzględniliśmy jednak wszystkie ruchy samorządowe i partnerów politycznych z innych partii politycznych. Była w tym ogromna rola senatora Zygmunta Frankiewicza, który od kilku miesięcy zwołuje nasz nieformalny zespół. Nie wyobrażam sobie, żeby poszczególne wybujałe ambicje niektórych osób spowodowały, że tego paktu nie będzie. Czuć w tych rozmowach, że politycy zjednoczonej opozycji poczuwają się do odpowiedzialności za ten projekt.
Czy razem z podpisaniem paktu senackiego zostaną przedstawieni pierwsi kandydaci?
Deklaracji personalnych na razie nie będzie. Po podpisaniu tego dokumentu trzeba będzie przeanalizować każdy okręg wyborczy i wystawić kandydata, który będzie miał największe szanse na zwycięstwo. Jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, to w przyszłym Senacie 99 proc. miejsc zajmą kandydaci PiS-u. Opozycja musi mieć jednego kandydata na każdy okręg wyborczy, bo inaczej przegra. To jest wniosek, który wyciągnęliśmy z wyborów 2019 r. Dlatego teraz dogadujemy się znacznie wcześniej, bo wiemy, że układanie list wymaga poważnych i długich rozmów. Konkretnych nazwisk należy spodziewać się na przełomie maja i czerwca. To będzie również czas, w którym partie będą ustalać listy do Sejmu. A wiadomo, że obie listy są tworzone równolegle. Każda z partii ma swoją strategię, którą trzeba wziąć pod uwagę.
Czy obawia się pan, że grupa Bezpartyjnych Samorządowców wystawi swoich kandydatów do Sejmu i Senatu? Byłoby to dodatkowe ugrupowanie, z którym opozycja musiałaby rywalizować.
Pakt senacki ma na celu pokazać, że kto nie maszeruje z nami, maszeruje przeciw nam. Jeżeli ktoś ze względu na swoje ambicje będzie wystawiał swoją kandydaturę poza paktem senackim, to wspomoże tym Zjednoczoną Prawicę. W 2019 r. tam, gdzie była większa liczba kandydatów opozycji, tam PiS w cuglach wygrywał wybory. Nie możemy popełnić drugi raz tego samego błędu.
Jakie są polityczne plany Lewicy na najbliższe miesiące?
W tym tygodniu wyjeżdżamy na Podkarpacie i Podlasie. Za chwilę jedziemy do Zachodniopomorskiego i Pomorskiego. W międzyczasie organizujemy konwencje o obronności, rozdziału państwa od Kościoła i planach Lewicy na gospodarkę. Chcemy pokazać, jaki jest nasz plan i wizja lewicowej Polski po wyborach w 2023 r. Kalendarz mamy już rozpisany do czerwca. Lewica cały czas się jednoczy. A pamiętajmy, że lewica wygrywa, kiedy się jednoczy, a przegrywa, gdy się kłóci.
Czy zmiana kodeksu wyborczego wejdzie w życie?
Pytanie jest, co prezydent zrobi z tą ustawą. Ostatnie wypowiedzi Andrzeja Dudy są bardzo twarde i stanowcze względem obozu rządzącego. Pan prezydent ma ostatnią kadencję i może podejmować tego typu decyzje. Prawdopodobnie czeka nas kolejny akt otwartego konfliktu na prawicy.
współpraca Karol Ikonowicz