Gdy wrócił do domu, ranił 3-letnie dziecko i rzucił się na żonę. Teściowa swoim ciałem osłoniła córkę. Jest nagranie z monitoringu
— Byłem praktycznie trzeźwy, miałem jedynie promil i nie przyznaję się do zabójstwa teściowej — mówił Rafał W. (36 l.). W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Częstochowie ruszył jego proces. Butny i bezczelny przestępca jest oskarżony o morderstwo Anny M. († 73 l.) i grożenie śmiercią swojej żonie Justynie (35 l.). Oskarżony nie przyznaje się do zarzutów.
W ubiegłym roku Rafał W. dokonał okrutnego zabójstwa w Irządzach (w powiecie zawierciańskim) na Śląsku. Dokładnie 8 października, w dniu, w którym opuścił mury więzienia (wtedy odsiadywał karę 6 miesięcy za pobicie człowieka i wywiezienie go do lasu). Po wyjściu zza krat, mimo sprzeciwu swojej małżonki, powrócił do domu w Irządzach i dokonał tam krwawej rzezi.
Życie z nim to była gehenna
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Częstochowie ruszył proces oskarżonego. Rafał M. oprócz zabójstwa teściowej jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony, znęcanie się psychiczne i fizyczne nad rodziną, grożenie policjantom i wybicie szyb w samochodzie. Nie przyznał się do tych zarzutów, jedynie do tego, że wybił szyby w aucie.
Na pierwszej rozprawie wyjaśnienia składała żona oskarżonego Justyna W. (35 l.).— Moje życie z tym człowiekiem to była gehenna. Nie było dnia, w którym był trzeźwy. Wiele razy prosiłam go, by się leczył, ale nic z tego nie wychodziło — mówiła Justyna W. — Wyzywał, groził, że mnie zabije. Potrafił wypić litr alkoholu i 12 piw dziennie. Do tego te prochy, które zażywał. Na początku walczyłam, bo byliśmy rodziną, chciałam, żeby dzieci miały ojca. Było coraz gorzej, po alkoholu był w takim stanie, że aż wstyd mi mówić — mówiła przed sądem Justyna W. — 17 lutego ub. r. gdy zamknęli go w zakładzie karnym, to było wybawienie, to był koniec udręki.
Założyła monitoring i sprawę o rozwód
Gdy jej kat i oprawca trafił na pół roku za kraty, kobieta złożyła sprawę o rozwód, ale pierwsza rozprawa jest dopiero w tym tygodniu. W obawie o życie założyła też monitoring w swoim domu w Irządzach.
8 października ub. r. Rafał W. wyszedł z więzienia, zadzwonił do niej, że wraca. — Zdążyłam powiadomić policję, bo ten głos znałam, był agresywny. Bardzo się bałam, że zrobi mi znów coś złego — mówiła przed sądem Justyna W. Kazała mamie zamknąć dom i bramę. Ukryła się w środku z dziećmi (9-latkiem i 3-latkiem). Wcześniej spakowała rzeczy męża i wyniosła je do samochodu.
Zabił teściową
Wściekły i pijany agresor miał wybić szybę w kuchennym oknie. Odłamki szkła spadły na 3-letnie dziecko, które oglądało bajkę. Mama kobiety zatarasowała drzwi pokoju, ale Rafał W. w szale je wyrwał i zaczął okładać ją po głowie. Starsza pani o lasce upadła na łóżko.
Wtedy Rafał W. rzucił się na małżonkę. “Dzwoniłaś na policję? Teraz z Tobą skończę” – miał wykrzyczeć do żony. — Na ławie leżał nóż, wziął go, przyłożył mi pod szyję i wrzeszczał “Teraz Cię zaszlachtuję”. Krzyczałam “mamo, mamo, pomocy….”. Moja mama wstała i zaczęła go laską okładać po głowie, a do mnie wołała “uciekaj”. Zdołałam wybiec do sąsiada. Myślałam, że mój mąż pobiegnie za mną, a on zabił moją mamę — opowiadała przed sądem w Częstochowie Justyna W.
Grozi mu dożywocie
Annie M. († 73 l.) morderca zadał kilkanaście ciosów nożem, po czym wybiegł na podwórko, powybijał szyby w aucie, groził też policjantom, którzy przyjechali na wezwanie. Nóż, którym zabił, wbił w trawnik przed domem.
Reanimacja starszej pani na nic się zdała, kobieta zmarła od licznych ciosów, które spowodowały wewnętrzny krwotok. W mieszkaniu był też odkręcony kurek z butli gazowej. Kto wie, co jeszcze szykował sprawca.
Na poniedziałkowej rozprawie Rafał W. przyznał się tylko do wybicia szyb w samochodzie. Gdy jego żona składała zeznania śmiał się. Był butny i bezczelny. Oskarżonemu, za to, co zrobił, grozi nawet dożywocie.
Wyszedł z więzienia i zadźgał teściową
Dziennikarz TVN zabity w Chorzowie. Morderca zadał prawie 50 ciosów nożem