Koniec sprawy Kościelnik vs. Szydło. Sąd wydał ostateczny wyrok ws. wypadku z Oświęcimia

  • 14 lutego prokurator i obrońca Sebastiana Kościelnika przedstawili mowy końcowe, a sąd wyznaczył termin ogłoszenia wyroku na 27 lutego
  • Teraz wymiar sprawiedliwości częściowo utrzymał wyrok z I instancji. Kościelnik jest winny, ale nie poniesie kary
  • To koniec ciągnącej się od 6 lat sprawy zderzenia seicento z kolumną rządową, w której znajdowała się ówczesna premier Beata Szydło

Sąd wydał wyrok ws. Sebastiana Kościelnika i Beaty Szydło

Sąd Okręgowy w Krakowie wydał prawomocny wyrok. Utrzymano częściowo wyrok sądu I instancji ws. Sebastiana Kościelnika i Beaty Szydło. Kierowca seicento został uznany za winnego, jednak nie poniesie kary.

Warunkowo umorzono sprawę na rok. Potwierdzono jednak, że funkcjonariusz ówczesnego Biura Ochrony Państwa przyczynił się do zdarzenia, ponieważ nie włączył sygnałów dźwiękowych.

Wymiar sprawiedliwości zaznaczył, że Kościelnik nie jest jedyną osobą odpowiedzialną za ten wypadek. Wyrok jest prawomocny.

Wypadek w Oświęcimiu. Sprawa Sebastiana Kościelnika i Beaty Szydło

Co stało się w Oświęcimiu w 2017 roku? Trzy rządowe samochody mijały fiata seicento. Kierowca przepuścił pierwszy pojazd, później rozpoczął manewr skrętu w lewo i doszło do zderzenia z drugim rządowym wozem.

Pojazd, w którym znajdowała się polityczka Prawa i Sprawiedliwości zjechał z drogi i uderzył prosto w drzewo.

Przypomnijmy, że sąd I instancji w 2020 roku uznał Sebastiana Kościelnika za winnego spowodowania wypadku. Wówczas zarzucono mężczyźnie niezachowanie odpowiedniej ostrożności w ruchu drogowym. Wymiar sprawiedliwości odstąpił jednak od wymierzania kary.

Sąd uznał jednak, że kolumna rządowa nie była uprzywilejowana i nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych. Wskazano także, iż jeden z funkcjonariuszy ochraniających Beatę Szydło przyczynił się do zdarzenia.

W toku sprawy jeden z przedstawicieli służb udzielił wywiadu dla TVN24, w którym przyznał, że kłamał w sprawie uruchomienia sygnałów. Kłamstwa w tej kwestii zarzucił także innym funkcjonariuszom.

Co więcej, doszło do zniszczenia jednego z dowodów. Mowa o nagraniu kamery monitoringu. Płyta z materiałem przepadła bezpowrotnie.

Do kolejnej rozprawy doszło zarówno za sprawą prokuratury, jak i obrońcy Kościelnika. Obie strony odwołały się od wyroku. Śledczy chcieli ostrzejszej kary, a mecenas – jak można się domyślić – uniewinnienia kierowcy seicento.

Jak pisaliśmy w naTemat, 14 lutego strony procesowe wygłosiły mowy końcowe. Dla prokuratury Kościelnik “gra ofiarę systemu”, dla obrońcy państwo angażuje “wszystkie siły i środki”, by udowodnić winę kierowcy seicento. – Oczekujemy na sprawiedliwy wyrok. W przekonaniu mojego klienta i moim nie ponosi on żadnej odpowiedzialności za to zdarzenie, z uwagi na sposób jazdy w wykonaniu funkcjonariusza BOR – powiedział wówczas mecenas Władysław Pociej, cytowany przez Onet. – To zwykły wypadek komunikacyjny i z praktyki wiemy, że tego typu sprawy kończą się w pół roku, rok. Jednak wiemy, jakie siły i środki zostały zaangażowane przez państwo, by udowodnić winę Sebastiana Kościelnika – dodał.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Would you like to receive notifications on latest updates? No Yes